Wygładziłam swoją czarną, aksamitną spódnicę i poprawiłam kołnierzyk śnieżnobiałej koszuli. Dziś był pierwszy września, rozpoczęcie roku szkolnego, więc bezdyskusyjnie musiałam ubrać się na galowo. Nie lubiłam się tak ubierać, to nie było zbyt wygodne.
Rozejrzałam się dookoła wszędzie widząc te same, znajome twarze. Nie miałam czasu przywitać się z żadną z tych osób, ponieważ początek apelu miał miejsca za niecałą minutę. Skierowałam się do sali gimnastycznej. Przed nią zebrał się już ogromny tłum, który nieco mnie taranował. Z każdą chwilą w tym miejscu robiło mi się coraz smutniej przez fakt, że wakacje już się skończyły. Rok szkolny nawet się nie zaczął, a już miałam go serdecznie dość.
Usiadłam w jednym z kilku wolnych miejsc obok mojej koleżanki Nicole. Nie widziałam jej przez całe wakacje.
-Cześć- uśmiechnęłam się do niej szeroko. Naprawdę ucieszyłam się z tego, że wreszcie ją zobaczyłam. Nie widziałam jej przecież przez całe wakacje!
-Cześć-odwzajemniła uśmiech. W ogóle się nie zmieniła, każdy szczegół jej wyglądu pozostał taki sam jak przed latem.
-Rose, chciałam na początku spytać co u ciebie słychać, ale czuję, że bardziej zaciekawiło by cię to, a raczej kto za tobą siedzi- szepnęła niepewnie wpatrując się w osobę za moimi plecami. Odwróciłam głowę i zobaczyłam za sobą chłopaka, którego jeszcze nigdy tu nie widziałam. Był wysoki, imponował swoją sylwetką. Miał błyszczące, zielone oczy i brązowe loki. Szczerze mówiąc był
naprawdę przystojny. Lekko się do niego uśmiechnęłam.
-Nie wygląda na pierwszoroczniaka- cicho powiedziałam do Nicole.
-Na pewno nim nie jest.
-Czyli jest nowy?
-Pewnie tak. Ciekawe tylko czy z naszego rocznika-Nicole oblizała wargę uśmiechając się.
-Spodobał ci się-zachichotałam.
-A tobie nie?! Spójrz tylko na niego! Jest boski... Szkoda tylko, że gapi się na ciebie- mruknęła z niezadowoleniem poprawiając swoje włosy.
-Wydaje ci się. To dlatego, że siedzę dokładnie przed nim- szepnęłam.
Po naganie dyrektora, który właśnie wygłaszał mowę na rozpoczęcie roku wszyscy się uciszyli, w tym my.
Kiedy po apelu wyszłam z budynku znów zobaczyłam chłopaka, który za mną siedział. Stał z Zaynem Malikiem.
-Cześć- krzyknął do mnie Mulat machając do mnie, a ja tylko mu odmachałam. Nie wiem czemu, byłam onieśmielona widząc lokowatego. Nawet nie znałam jego imienia, ale mimo, że bardzo chciałam go poznać nie byłam na tyle śmiała, aby podejść i się przywitać. Czułam się niezręcznie stojąc na dziedzińcu jak słup soli, więc szybko ulotniłam się z miejsca.
***
-Rosie, to ty?- usłyszałam krzyk mamy krzątającej się po kuchni robiąc obiad.
-Nie mamo, bandyta-mruknęłam.
-A ty co taka nie w sosie?- niska kobieta spojrzała na mnie z poirytowaniem.
-Wydaje ci się- westchnęłam. Kiedy chciałam iść już na górę, do swojego pokoju, zatrzymała mnie.
-Rosie, chciałabym żebyś niedługo poznała Deana...- powiedziała cicho.
Dean to nowy facet mojej matki. Mój tata zginął w wypadku samochodowym kiedy miałam 13 lat. Pamiętam to doskonale, cała rodzina tkwiła wtedy w głębokiej żałobie. Przez jakiś czas ja, mój jedenastoletni brat Mike i rok ode mnie starsza siostra Laura przez jakiś czas nie chodziliśmy do szkoły, jednak to ze mną było wówczas najgorzej. Cały czas siedziałam w swoim pokoju płacząc. Dotychczas nie mogę się pogodzić z faktem, że mój tata umarł. Zrozumiałam to. Ale nigdy nie będzie już tak jak kiedyś. To nie wróci. Wtedy całkowicie się w sobie zamknęłam, ale stop. Nie chcę o tym sobie przypominać. W każdym razie nie potrafiłam zaakceptować tego, że moja mama się z kimś spotyka, oczywiście, jest na swój wiek całkiem atrakcyjną kobietą. Ma teraz 45 lat, czarne, gęste włosy do ramion, brązowe oczy i tylko kilka drobnych zmarszczek, które dodawały jej powagi, przy tym lekko przypominając o jej wieku. Ale co z tego, skoro i tak nie widziałabym jej z innym mężczyzną niż tatuś. Tak, nadal mówię na niego w myślach jak mała dziewczynka, ale co ja na to poradzę? Nie chcę nikogo innego w moim domu, to mój teren i sporo czasu minęło zanim po śmierci taty przyzwyczaiłam się, że jedynym ,,facetem" w rodzinie jest Mike, który jest jeszcze młodszy ode mnie i na pewno nie zaakceptowałby Deana. To jeszcze dziecko! Nie powinien przyzwyczajać się do tego mężczyzny i nie sądzę, żeby to zrobił. A tak w ogóle oni nawet nie są ze sobą zaręczeni i chyba nie planują niczego poważniejszego, więc nie powinnam martwić się na zapas.
-Słyszysz mnie?
-Ugh, tak, zamyśliłam się- wytłumaczyłam swoją chwilową ,,nieobecność".
-A więc co o tym sądzisz?- moja rodzicielka oparła się dłońmi o blat, wzdychając. W jej oczach było widać, że dla niej również ta sytuacja była dość niezręczna.
-Ja..Ja nie chcę go poznawać. Nie lubię go- zaczęłam się jąkać.
-Rose, ale ty jeszcze go nie poznałaś, nie wiesz nawet jaki jest! To naprawdę wspaniały, wartościowy człowiek. Jestem pewna, że się dogadacie.
-No nie sądzę i wcale nie chcę go poznać...
-To i tak nie zależy od ciebie!- prychnęła.
-Więc po co pytałaś mnie o zdanie?!- odparłam ze złością. Ten facet nie wróży niczego dobrego. Po prostu...Po prostu to czułam i nie wiedziałam, czemu mamie tak bardzo zależało na tym, abym go poznała.
-Nieważne, jutro wpadnie do nas na kolację, a więc nigdzie nie wychodź.- powiedziała głosem nie znoszącym sprzeciwu, ale zignorowałam to.
-To niesprawiedliwe! Nie chcę go tutaj!- pisnęłam.
-Cóż, będziesz musiała się jakoś z tym pogodzić- westchnęła, nakładając spaghetti na talerz, po chwili podając mi go.
-Masz, smacznego.Zawołaj Mike'a i Laure.
***
Leżąc w nocy w łóżku łzy spływały po mojej twarz. Najzwyczajniej w świecie płakałam. Nie mogłam się pogodzić z tym, że taty tu nie ma, gdyby był, wszystko wyglądałoby zupełnie inaczej. Nie musiałabym jutro zostawać w domu po szkole. Nie musiałabym znieść tego, że już jutro w MOIM domu pojawi się facet. Chłopak mojej matki. Ugh, jak to obrzydliwie brzmi! Nawet nie umiem wyobrazić jej sobie z kimś innym. Cholera, wiem, zachowuje się jak bachor, ale naprawdę nie rozumiem jak to działa. Tyle lat z tatą, a teraz nie wróciła na noc do domu. Zapewne została na noc u tego Deana... Przerażał mnie fakt, że w tej chwili, że kiedy ja leże tutaj się wypłakując, ona może obściskiwać się z tym mężczyzną. Ohyda. Fuj.Ble. Krzyknęłam w poduszkę. Ba, wrzasnęłam, po czym szybko otarłam łzy.
Do mojego pokoju weszła Laura. Oczywiście jak zwykle bezczelnie, bez pukania.
-Co jest, czemu się tak drzesz?!- warknęła.
-Wyjdź!-krzyknęłam, patrząc w te jej piwne, zaspane oczy.
-Płakałaś?-spytała.
-Wynocha!-wrzasnęłam, rzucając w nią poduszką.
-Chciałam ci pomóc,wariatko-prychnęła wychodząc. Nie potrzebowałam jej towarzystwa. W tej chwili chciałam być sama, rozkoszować się ciszą. Popłakać, krzyczeć. Nie chciałam, aby ktoś mnie pocieszał, to tylko pogorszyło by sprawę, bo rozryczałabym się na dobre.
_____________________________________________________________-
Mam nadzieję,że się wam podobało i liczę na komentarze :*
ciekawie się zaczyna. :)
OdpowiedzUsuńz niecierpliwością czekam na next.
pozdrawiam i zapraszam do mnie. :)
również niedawno zaczęłam. x
http://dangerousfeelings-fanfiction.blogspot.com/
Bardzo fajne <3 !
OdpowiedzUsuńPodoba mi się i czekam na następny :D
Mogłabyś informować mnie na tt? @LadyMhor
Zapraszam:
www.fallen-zayn-fanfiction.blogspot.com
Co połączyło Harrego i Zayna dwóch nienawidzących się gangsterów? Dlaczego są w stanie oddać własne życie byleby wygrać z rywalem?
Komentarze mile widziane :))
jesteś świetna:) czekam na kolejny xx
OdpowiedzUsuń