Dzięki! Nawet nie wiecie jak wiele dajecie mi motywacji swoimi słowami :* No i serdecznie zapraszam na nowy rozdział, mam nadzieję, że wam się spodoba :*
___________________________________________________________________________
Do szkoły szłam w fatalnym humorze. Od dawna nie czułam się aż tak przygnębiona. To właśnie dzisiaj ten facet miał zawitać u progu mojego domu, a ja, będę musiała udawać grzeczną dziewczynkę, żeby nie zrobić wstydu. To będzie pierwszy raz kiedy mama przyprowadzi obcego mężczyznę do domu w celu zapoznania nas z nim. Próbowałam to zaakceptować, ale to nie było takie proste jakie się wydawało.
Z domu wyszłam bez śniadania, ale nie byłam głodna. Od samego rana Laura patrzyła na mnie morderczym wzrokiem, wydawało mi się, że się na mnie obraziła, ale to nie byłoby nic nowego, zdarzało jej się na mnie złościć. W sumie to nie zrobiłam nic złego, miałam prawo być nerwowa po tym, jak mama potraktowała mnie w taki sposób.
Gdy dotarłam już do szkoły spotkałam na parterze moje przyjaciółki:Lizzy, Amy i Lolę .Przywitałam się z nimi, po czym ruszyłyśmy na pierwsze piętro, na którym miała rozpocząć się nasza pierwsza lekcja, czyli biologia.
Lekcje przebiegły mi dość szybko. Mimo, iż była to druga klasa liceum, dziś omawialiśmy tylko to, co będziemy robić w przyszłych dniach. Amy zaprosiła mnie do siebie, ale niestety nie mogłam do niej przyjść, z powodu Deana, który miał przyjść na obiad, aby poznać mnie oraz moje rodzeństwo. Jeszcze nic nikomu o tym nie powiedziałam, uważałam, że lepiej będzie gdy moje przyjaciółki dowiedzą się o tym jutro, nie chciałam ich zanudzić. Wiem, że na pewno by mnie wysłuchały, ale i tak nie miałam ochoty sprawiać im kłopotu.
Przyłapałam dziś tego chłopaka, który siedział wczoraj za mną na szkolnej akademii na zerkaniu na mnie od czasu do czasu. Okazało się, że nazywa się Harry Styles. Na razie wiem o nim tylko tyle. Na przerwach trzymał się obok Louisa Tomlinsona i Zayna, którego poznał już wczoraj. Byłam ciekawa jego osoby, ale ogólnie rzecz biorąc nie zdążyłam nawet z nim porozmawiać.
Wychodząc ze szkoły włożyłam sobie do uszu słuchawki, aby posłuchać muzyki w trakcie drogi do domu. Przełączałam właśnie na moją ulubioną piosenkę, gdy nagle na kogoś wpadłam. Gdy byłam już blisko nieprzyjemnego spotkania z chodnikiem, chłopak na którego wpadłam złapał mnie mocno za nadgarstek nie pozwalając, abym upadła. Gdy stałam już na nogach spojrzałam w oczy chłopakowi. W tym momencie po prostu totalnie mnie zamurowało. Czyżby słynny Harry Styles?-Zaśmiałam się w duchu.
-Dzięki- mruknęłam cicho. Nie byłam pewna, co powinnam powiedzieć mu w tej chwili. Podziękować za pomoc? Przeprosić za swoją niezdarność? Gdyby była to inna osoba nie miałabym z tym problemu, ale Harry był taki przystojny!
-Nie ma sprawy. Tak właściwie to jestem Harry- uśmiechnął się do mnie ukazując przy tym swoje cudne dołeczki, po czym podał mi swoją dłoń.
-Rose- wyszczerzyłam się.
-W którą stronę idziesz?-spytał, a ja ochoczo wskazałam mu swoje prawo. Jejku. Oby to nie było to o czym myślę, mam nadzieję, że on nie chce ze mną wracać! Będę się zachowywała bardzo nienaturalnie, a to na pewno go odstraszy!
-Czyli idę z tobą- po raz kolejny byłam w stanie ujrzeć jego dołeczki pod wpływem szerokiego uśmiechu, który pojawił się na jego twarzy.
-Okej.
Wyjęłam sobie słuchawki z uszu, po czym wcisnęłam je szybko do kieszeni spodni. Serce zaczęło mi walić, wiedziałam, że tak będzie i mimo, że brunet tak cholernie mi się podobał miałam nadzieję, że przy najbliższym zakręcie pożegnam się z nim. Na krótką chwilę zapadła między nami niezręczna cisza, przynajmniej takie miałam odczucie. W głowie układałam plan, jak do niego zagadać, ale wszystko szło na marne, a przecież zawsze uważałam się za taką pewną siebie! Idiotka ze mnie.
-Powiedz mi..Czy wszystkie dziewczyny tutaj są...takie?-spytał wyraźnie rozbawiony, a ja nie wiedziałam w czym rzecz. Czy chodziło mu o mnie i o moje milczenie?
-Znaczy, jakie?- spytałam uważnie mu się przyglądając.
-Połowa żeńskiej części naszej klasy biega za mną jak gdybym był jedynym chłopakiem w szkole. No, dwie to okej, nawet mi to pochlebia, ale ludzie, trochę wytchnienia!- zaśmiał się, poprawiając swoją nienaganną fryzurę.
-Widocznie się im spodobałeś- uśmiechnęłam się promiennie, po chwili dodając- Do tego jesteś nowy, zawsze jakaś atrakcja, co nie?
-Ty nie jesteś taka, z tobą rozmawiam normalnie, one tylko ,,Harry, oprowadzę cię, Harry, pomogę ci, Harry, skąd jesteś" I przez cały dzisiejszy dzień tak za mną latały.
-Pozwól mi zgadnąć: najbardziej denerwujące są Cleo i Mandy?- zaśmiałam się przypominając sobie dziewczyny z mojej klasy, które lgną do każdego przystojnego chłopaka w promieniu kilometra, mimo, że większość ich nie chce.
-Ta blondyna z lokami, i ta brunetka w kucyku?
-Taak...
-Dokładnie one- mruknął.
-Nie chcę być jak one, ale mnie to ciekawi. Skąd jesteś?- spytałam.
-Pochodzę z Holmes Chapel, ale przez pracę mamy przeprowadziliśmy się do stolicy Irlandi, za to teraz wylądowałem tu, w Londynie.- wyjaśnił.
-I jak wrażenia?
-Podoba mi się tu- uśmiechnął się lekko, przyglądając mi się uważnie.
-To dobrze- odparłam, dopiero zauważając, że przechodziliśmy tuż przed moim domem.
-No to...Do jutra, tu właśnie mieszkam.- powiedziałam z lekkim zakłopotaniem.
-A może dałabyś się zaprosić na kawę?
Co?! O Boże, zabiję Deana, bo gdyby nie on dziś poszłabym na randkę z Harry'm Stylesem, a zamiast tego będę musiała grzecznie siedzieć na sztywnym obiadku zapoznawczym. Wprost świetnie. Oczywiście, rozważyłam opcję cichej ucieczki, ale stwierdziłam, że wolę się nie narażać mamie.
-Wybacz Harry, ale nie mogę, tym razem muszę zostać w domu, ale gdyby nie to, chętnie bym poszła- lekko uśmiechnęłam się z zawstydzeniem. Innego razu na pewno nie będzie, czemu mój los musi się nade mną tak bardzo znęcać, no dlaczego?! Co ja takiego zrobiłam?!
-Ta... Do jutra, Rose.- mruknął pod nosem i poszedł dalej, nie byłam pewna, ale możliwe jest, że obraził się na mnie, no chyba, że po prostu nie spodobała mu się moja odpowiedź. Mamusiu, dlatego właśnie wcale nie chciałam poznać Deana, masz tą swoją odpowiedź, do tego z uzasadnieniem...
Popchnęłam bramę powolnie wchodząc do ogrodu, kierując się w stronę ganku. Otworzyłam drzwi,za którymi stała moja siostra w beżowej sukience do kolan na grubych ramiączkach. Wiedziałam, że tego wieczoru będziemy musiały się ładnie ubrać, ale żeby stroić się aż tak?! Laura miała włosy związane w starannie upiętego koka, a zamiast zwykłych butów miała czarne szpilki. Może i ładnie wyglądała, ale i tak uważałam, że na taką okazję nie należało ubierać się aż tak odświętnie. Z kuchni wyszedł Mike ubrany w czarny garnitur i krawat.
-Ona oszalała!- prychnął jedenastolatek robiąc naburmuszoną minę.
-Właśnie widzę-westchnęłam- Ten cały Dean wcale nie jest tego wart.
W tym samym momencie z łazienki wyszła moja matka z czarną sukienką i tego samego koloru szpilkami w rękach.
-Oh Rose, jak dobrze, że już jesteś!- zaszczebiotała cukierkowato słodkim głosikiem. Wtedy już wiedziałam, że będę musiała się w to ubrać, a na samą myśl o tym westchnęłam głęboko.
Kilkanaście minut później stałam w swoim pokoju przyglądając się sobie w lustrze, byłam ubrana w zestaw, który przygotowała dla mnie mama. Rany, to nawet brzmi źle! Sukienka kończyła się kilka centymetrów przed kolanem i była bez ramiączek. Na szczęście moje włosy luźno opadały, nie będąc spięte.
Była godzina 17:30 kiedy w domu zabrzmiał dźwięk dzwonka do drzwi, które szybko otworzyła mama.
-Oh, Dean, witaj!- ucieszyła się na jego widok całując go w policzek.
-Susan!- mężczyzna uśmiechnął się szeroko ukazując rząd białych zębów.
-To jest Laura, moja najstarsza córka, to Mike, mój syn, a to jest Rose!- zaświergotała pokazując na mnie ręką.-To jest Dean- dokończyła, po czym mężczyzna podał rękę każdemu z nas.
Usiedliśmy wszyscy do stołu, na którym było ustawionych pięć talerzy ze spaghetti. Cały wieczór przebiegł bardzo nudno, Dean pytał nas o nasze zainteresowania, a mnie i Laurę o plany na przyszłość. Oczywiście, mama, żeby mieć uznanie skłamała, że jej środkowa córka ma zamiar studiować medycynę, co było kompletnym kłamstwem, ponieważ wcale nie chciałam mieć zawodu
nawet odrobinę z nią związanego, jednakże przemilczałam oszustwo mamy co do mojej osoby. Nie mam pojęcia czemu mężczyzna co jakiś czas mnie zagadywał, a o innych prawie w ogóle się nie pytał. Nie wiem czym było to spowodowane, jednakże nieco mnie to zirytowało, dlatego, że nie chciałam mieć nic wspólnego z tym facetem, a on starał się na siłę okazać mi, jak bardzo może okazać się miły. Kiedy już wyszedł, zatrzaskując za sobą drzwi mama od razu spojrzała się na nas.
-I jak wrażenia?- niemal pisnęła z radości. No błagam, ona jest już po czterdziestce, nie jest nastolatką i mogłaby zahamować się od tych nastoletnich zapędów. Nie te lata, mamo...
-On...Jest miły- mruknęła pod nosem Laura bawiąc się kosmykiem włosów, który wyślizgnął się z jej koka.
-Dziwy jest- powiedziałam prosto z mostu.
-Rose, no wiesz ty co?! On był przecież dla ciebie taki miły!- oburzyła się moja matka kładąc sobie ręce na biodrach. Nie chciałam być chamska, ale śmiesznie wyglądała, tak się denerwując.
-Taaak, tak miły...Jak pedofil- zachichotał Mike patrząc na mnie śmiesznie poruszając brwiami. Nawet spokojna i zachowująca dotychczas powagę Laura zaczęła się śmiać.
-Nie tak was wychowałam! Dean to wspaniały człowiek, a wy zachowujecie się do niego bardzo chamsko! Jak wam nie wstyd! Żal mi tego , jak go traktujecie, on próbuję być dla was ojcem!- zaczęła krzyczeć.
-O nie, mamo! To może być twój facet, może nawet i mąż, ale wiedz, że ojca to on nam nigdy nie zastąpi! Po moim trupie- krzyknęłam wyprowadzona z równowagi.
-Skończ. Mylisz się i koniec dyskusji, do swoich pokoi.- powiedziała twardo, ale tylko Laura poszła do swojego pokoju, choć i tak wiedziałam ,że tylko dlatego, aby zadzwonić do swojej przyjaciółki Kayli.
-Co ja powiedziałam!?- krzyknęła na mnie i Mikeja. -Mike, ty powinieneś się posłuchać, nie jesteś taki jak twoja siostra!- krzyknęła. No tak, tylko ona nie zwracała się do niego po ksywie.
-Jeju mamo! Uspokój się...- burknął idąc do łazienki.
-A z tobą, to ja jeszcze porozmawiam- prychnęła wskazując na mnie palcem. Tak bardzo kulturalnie...
Kiedy zdejmowałam z siebie sukienkę odczuwałam wyraźną ulgę. Nie mogłam uwierzyć w to, że ubrałam się tak właśnie dla tego faceta. No, ale trudno. Przynajmniej mama była zadowolona, chociaż nie powiem, że go polubiłam. Był nieco dziwny, z tym zagadywaniem mnie. Cóż, nieważne, na razie powinnam myśleć nie o nim i mamie, lecz o Harrym. Tak, Harry to znacznie lepszy temat. Może i go prawie nie znam, ale powtórzę- znacznie przystojniejszy temat. Uśmiechnęłam się pod nosem zmywając makijaż. Miałam nadzieję, że kiedy z nim wracałam, zauważyły nas Cleo i Mandy. Ugh, ich zazdrość o mnie dałaby mi wprost ogromną satysfakcję!
__________________________________________________________________________________
Tym razem dłuższy rozdział, liczę na komy <3
Jejku sorki, że dopiero teraz, ale moja szkoła mnie dobija :(
OdpowiedzUsuńRozdział świetny, mega mi się podoba!
czekam na następny! <3
www.fallen-zayn-fanfiction.blogspot.com
to jest genialne gvhnjbvjhchgvbn ♥ pisz dalej dziewczyno ;*
OdpowiedzUsuńJak można?! Już nie lubię tego całego Dean'a! Przez tego 'pedofila' Rose nie mogła iść z Harry'm na kawę, ja bym się załamała ;)
OdpowiedzUsuńSuper piszesz, życzę weny i niecierpliwie czekam na następny rozdział.
Zapraszam też do siebie babyfanfiction.blogspot.com xx
O lol TO.JEST.ŚWIETNE.
OdpowiedzUsuńinformuj.mnie jeżeli to nie problem dzia xx @xdmysweetlovato
Bardzo fajny polubiłam ten FF. Pisz dalej zapowiada sie bardzo ciekawie napewno bede czytać :D
OdpowiedzUsuń