czwartek, 27 marca 2014

Rozdział 3

                   Kolejny raz siedziałam sama, znudzona słowami nauczycielki. Miałam usiąść z Lolą, ponieważ umówiłyśmy się na to już dawno, lecz moja jakże kochana przyjaciółeczka siadła sobie z kim?! Z Mandy! Ona i Cleo tak jakby dołączają się do naszej paczki poza moją zgodą, miło, prawda? Martwi mnie tylko moja fałszywość, udaję, że ją lubię. To dziwne, ja naprawdę nigdy taka nie byłam i dziwię się co się ze mną stało. Byłam cholernie zła za to, że Lola ignorowała mnie, gdy dźgałam ją piórem w plecy, aby się do mnie odwróciła. Nie wiem czemu aż tak to wszystko przeżywałam, może po prostu miałam zły humor.
                Nagle drzwi klasy otworzyły się, po czym ujrzałam Harry'ego z potarganymi włosami.
-Przepraszam za spóźnienie- burknął pod nosem rozglądając się po sali.
-Nie stój tutaj jak słup soli, tylko usiądź z Rose, nie ma wolnych miejsc- powiedziała zmęczonym głosem nauczycielka biologi siadając na swoim biurku ze swoim kubkiem kawy, po chwili wracając do tematu, który omawialiśmy. Zaczerwieniłam się, spuszczając wzrok na swój biały zeszyt z motylkiem na okładce. Jeju.
              Po chwili obok mnie siedział już brunet, który nawet na mnie nie spojrzał. To jasne, był zły, w innym wypadku na pewno by się odezwał, wczoraj był bardziej rozmowny.
-Harry- szepnęłam do niego, ale nie zareagował.
-Harry!-powtórzyłam, ale nadal siedział wpatrując się przed siebie. Cholera! 
            Przestałam go zaczepiać i skupiłam się na lekcji. To znaczy...Próbowałam, bo niezbyt mi to wychodziło. Myślałam nad tym, dlaczego Harry był zły na mnie, w końcu powiedziałam mu, że nie dam rady, przecież nie kłamałam! Czemu ja zawsze muszę mieć w życiu pod górkę, no dlaczego!?Prychnęłam cicho, na co chłopak zaśmiał się pod nosem. Naprawdę go nie ogarniałam.
                                                         ***
        Na przerwie siedziałam z Lizzy na szkolnym dziedzińcu, jedząc lody czekoladowe. Zilustrowałam swoją przyjaciółkę od stóp do głów i westchnęłam głęboko.
-No co?- zdziwiła się.
-Przy tobie dostaje kompleksów-stwierdziłam z grymasem.
-O czym ty w ogóle mówisz?- zdziwiła się blondynka.
-Jesteś strasznie chuda, a patrz na mnie. Boże, jaki ze mnie grubas- mruknęłam ściskając swoje udo. Nie zadowoliło mnie to. Chciałabym mieć takie nogi jak Lizzy, ona jest strasznie szczupła, gdyby nie to,  że je praktycznie przez cały czas, uważałabym, że jest anorektyczką! Ale nie powiem, i tak była ładna.
-Wolałabym mieć twoją figurę- westchnęła robiąc dziwną minę.
-Dlaczego?-spytałam.
-Ty masz cycki!-pisnęła wypowiadając to tak, jak gdyby piersi byłyby najważniejszą rzeczą na świecie. Zaśmiałam się, jednocześnie martwiąc się o to, że nikt tego nie usłyszał.
- No to co? Ty też masz- uśmiechnęłam się.
-Nie jestem pewna, czy to co mam to cycki, czy bąbel od ugryzienia komara!-zaśmiała się, marszcząc nos.
-Bez przesady- zaśmiałam się- I tak jesteś ładniejsza.
-Gdybym była, to na mnie gapiłby się teraz ten chłopak- zaczęła się śmiać pokazując na niego palcem. Spojrzałam w kierunku, który pokazała. Stał tam Zayn, przez co z całej siły uderzyłam ją w dłoń, którą go wskazywała.Wyszczerzyłam się do niego po czym spojrzałam morderczym wzrokiem na Lizzy.
-Przestań! Bo będzie wiedział, że o nim mówimy!-syknęłam ze złością. Blondynka wstała z ławki, wyrzucając patyczek od loda do kosza i podała mi rękę.
-Wstawaj!-wyszczerzyła się. Również wyrzuciłam patyczek, po czym niepewnie wstałam. Co ona mogła znowu kombinować?! Nagle dziewczyna mocno popchnęła mnie w plecy, a ja ze zdziwienia nawet nie zareagowałam, tylko wleciałam prosto w ramiona Zayna. No, prawie... Chłopak leżał na ławce, powoli się z niej zsuwając, a ja leżałam na nim. O jezu.
        Szybko stanęłam na chodniku i pociągnęłam chłopaka za rękę, aby pomóc mu wstać.
-Boże, przepraszam! Ona mnie popchnęła!-pisnęłam pokazując palcem w stronę Lizzy,niczym dziecko próbujące wymigać się od kary.Spojrzałam na blondynkę, która wyszczerzyła się wesoło. Boże, ale siara! Miałam ochotę zapaść się pod ziemię.
-Nic...Się nie stało- wydukał patrząc się na nas ze zdziwieniem.
         Nagle zabrzmiał dźwięk dzwonka na lekcje, więc szybko pociągnęłam za sobą Lizzy i pobiegłam do szkoły, aby jak najszybciej zniknąć z miejsca zdarzenia. Najgorsze było, że wszyscy strasznie się na mnie gapili, bo wcześniej widzieli mój nieszczęsny upadek na Malika. RANY! Zabiję ją, po prostu zatłukę!
 -Oszalałaś-warknęłam idąc po schodach, na co ona wybuchnęła głośnym śmiechem.
-Serio, ja ci kiedyś coś zrobię-mruknęłam, a ona nadal śmiała się wniebogłosy.Jak dla mnie nie było to śmieszne! Zachichotałam, dobra, może trochę jednak było. Ta mina Zayna, kiedy na nim leżałam...Bezcenne!
-A widzisz, mówiłam, że to nic takiego!-pisnęła Lizzy wbijając mi palec w żebro.
-Auć-pisnęłam, po chwili mówiąc- Czy ty widziałaś jego minę?-Zaczęłam się śmiać.
-No raczej, nie inaczej! Takie ,,O Jezu, co jest, pedofilka jakaś! A zaraz, mmm, to seksowne!- ponownie wybuchnęłam śmiechem, tak jak ona.
              Docierając pod klasę zauważyłam Amy, która jak zwykle lgnęła do chłopaków.  Odkąd minęło trochę czasu, od tego jak Eric z nią zerwał ponownie zaczęła uganiać się za połową męskiej części tej szkoły, czyli wszystko wróciło do normy.  Podeszłam do niej razem z Lizzy.
-Rose gwałciła Malika!-krzyknęła na powitanie Lizzy, na co zdzieliłam ją po głowie.
-Co?-zdziwiła się uśmiechnięta Amy.
-Zamknij się Lizzy! Amy, ona..Ona..-zaczęłam się śmiać.
-Zaczęła go gwałcić na ławce!-ponownie zapiszczała.
-Jezu, no o co wam chodzi?-zachichotała Amy.
-A więc, ta tutaj idiotka, stojąca po moim prawo właśnie popchnęła mnie na Zayna, na którego dosłownie upadłam. Lol.
-Piona!-krzyknęła Amy do Lizzy i przybiła z nią piątkę.
-No ej!-mruknęłam z grymasem, mając nadzieję, że Zayn szybko o tym zapomni. Ale cóż, mogę teraz powiedzieć, że byłam z nim baardzo blisko, zaśmiałam się w duchu.
-Rosie, idziesz dzisiaj na pizzę? -spytała mnie Amy.
-No jasne, że tak- wyszczerzyłam się.Miałam ochotę na coś kalorycznego, ale też na odpoczynek od domu. Mama cały czas mówi tylko, jak bardzo kocha Dean'a i nie może doczekać się, aż się do nas wprowadzi, na co nie pozwolę, jeżeli będę miała coś do gadania. Ugh, co ja mówię. Na pewno moje zdanie nie będzie się dla nich liczyło, co nie znaczy, że nie będę protestować.
-Chodźcie, jest już po dzwonku- mruknęła niezadowolona Lizzy idąc w kierunku sali matematycznej. Boże, jak ja nienawidziłam matematyki! Jest okropna, jakiś wymysł diabła, serio.
             Siedziałam razem z Nicole, która co chwilę wypytywała mnie o Harry'ego od kiedy tylko powiedziałam, że zdążyłam się z nim już zapoznać. Tłumaczyłam jej, że przecież wcale dobrze go nie znam, ale jej ciekawość nie miała końca, co chwila wymyślała nowe pytanie, na które nie znałam odpowiedzi.
-A byłaś gdzieś z nim?-spytała.
-Nicole, powtarzam ci to po raz setny, ja z nim tylko wracałam do domu- jęknęłam.
-Ale czegoś musiałaś się dowiedzieć!- pisnęła.
-Niestety nie-burknęłam.
-Ale spodobał ci się.-stwierdziła na co zdziwiłam się, spoglądając na Stylesa.
-Przecież ja go prawie nie znam-szepnęłam nie odrywając od niego wzroku do kiedy sam na mnie spojrzał. Zaczerwieniłam się lekko i spuściłam wzrok na swój zeszyt. Przełknęłam ślinę.
-O Boże,Rose, spojrzał się,Harry się spojrzał!-zaszczebiotała Nic, pukając mnie w ramię. Chłopak chyba usłyszał swoje imię, gdyż zerknął w naszą stronę z wyraźnym zaciekawieniem. Cholera. Uśmiechnął się od ucha do ucha i odwrócił głowę.
-Rany-jęknęłam.
         Zadzwonił dzwonek na przerwę, oznaczający koniec lekcji.
-Nicole, mogłaś powiedzieć to znacznie ciszej!-syknęłam ze zdenerwowaniem w jej stronę, a kąciki jej ust uniosły się ku górze.
-To nic złego, teraz przynajmniej wie, że jesteśmy nim zainteresowane, wiesz, teraz może się coś zmieni!
-Bez przesady, kto powiedział, że jestem zainteresowana?-spytałam.
-To widać, Rosie, to naprawdę wszystko bardzo dobrze widać.
Co?
        Wyszłam razem z Lizzy, Amy i Lolą na dziedziniec rozglądając się dookoła w poszukiwaniu Harry'ego.  Dzisiaj naszła mnie ochota, aby znowu z nim wracać. Kiedy tylko dostrzegłam chłopaka stojącego przed szkolną bramą. Trzymał w swoich dłoniach Iphone'a i stukał palcami o klawiaturę. Był ubrany w białą koszulkę, która opinała jego ciało i czarne rurki. Nie powiem, wyglądał naprawdę seksowanie. Uśmiechnęłam się pod nosem idąc w jego stronę. Nie chciałam się uśmiechać, ale kąciki moich ust mimowolnie ruszyły w górę. Nie wiem co było takiego w Harry'm, ale trzeba przyznać, że był w moim guście w stu procentach.
-Cześć, wracamy razem?-spytałam szczerząc się jak głupi do sera.
-Hej, dzisiaj nie mogę, mam coś zaraz do załatwienia- zerknął na mnie, po czym od razu odwrócił wzrok w stronę swojej komórki. Dziwnie się zachowywał. Ostatnio było...Inaczej? Cóż, po prostu nie musiałam się starać.
-Okej, czyli innym razem-mruknęłam.
-Myhym.-dobra, tym razem całkowicie się zdenerwowałam. Poprawiłam swoją torbę i szybko ruszyłam do domu. Bezczelnie, pomyślałam idąc przed siebie.
________________________________________________________________
Naprawdę ogromnie dziękuję wam za te wszystkie miłe słowa, to ma dla mnie po prostu ogroome znaczenie, jeszcze raz wam dziękuje kochani :* Podobał wam się rozdział? Proszę o komentarze :)
 

2 komentarze:

  1. genialny rozdział *-* ciekawe dlaczego Harry aż tak reaguje ;x nie mogę się doczekać następnego rozdziału <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Genialny :D mogłyby być częściej
    @xdmysweetlovato

    OdpowiedzUsuń